Subskrybuj podcast na wybranym urządzeniu i otrzymuj powiadomienia o nowych odcinkach:
Niesamowita rozmowa z Bereniką Bratny z Krainy Wolnych Koni. Pełna barwnych, ale też wstrząsających historii związanych z tym wyjątkowym stadem koni. O otrzymywaniu wolności poprzez dawanie wolności, o prawach życia i natury. Zapraszamy na 11 odcinek podcastu Agaty Wiatrowskiej “Z wiatrem w grzywie”.
To zaledwie namiastka niewiarygodnych opowieści, którymi Berenika mogłaby się podzielić. Zbierała je latami podążając wytrwale wraz ze stadem koni drogą ku odzyskiwaniu wolności. Słuchając, prawdopodobnie poczujesz tę przeogromną pasję, która skłania ludzi by podążali za głosem serca czy intuicją, nie wiedząc dokąd w rzeczywistości to prowadzi, bez planu.
Usłyszysz tu nie tylko o magii relacji między końmi, ale także o tym, z czym życie jest nierozerwalnie związane czyli o radzeniu sobie ze śmiercią. Berenika opowiada, w jaki sposób od zafascynowania końmi dotarła do niesamowitego miejsca, gdzie żyje w rytmie natury wraz z bliskimi i stadem koni, na Mazurach Garbatych. Kraina Wolnych Koni to miejsce, w którym Berenika pozwoliła koniom decydować.
O drodze do wolności, relacji z końmi i naturą, podążaniu za głosem serca
Zapraszam do wysłuchania rozmowy. W szczególności posłuchaj o tym:
- Jak to się wszystko zaczęło? O początkach drogi ku Wolnym Koniom, od wyprowadzki na wieś i kupna konia po bycie ze stadem koni. [2:09]
- O wspaniałych wyobrażeniach harmonijnego połączenia się z końmi. Jak może wyglądać droga podążania za własnymi marzeniami, nawet gdy nie wiemy gdzie idziemy. [6:20]
- Prawie na końcu świata w małej mazurskiej wiosce znajduje się Kraina Wolnych Koni, w przepięknej dolinie z tajemniczą górą. Mieszkańcy tej krainy – stado koni – mają tu warunki, w których mogą decydować gdzie, kiedy i z kim przebywają. [9:50]
- O wchodzeniu na drogę do wolności przez poszczególne konie i stado. Z jakimi trudnościami wiąże się wolność. Tu mówimy o tym, jak wejście na drogę wolności może być na początku poza sferą komfortu, zarówno dla ludzi, jak i koni. [12:14]
Co się dzieje, gdy konie zaczynają ze sobą przebywać przez 24 godziny na dobę, stale?
- Zaskakujące obserwacje dotyczące tworzenia relacji przez konie i trwałych związków rodzinnych. Końska telenowela 😉 [18:38]
- Fragment o tym, co konie mogą wnieść w ludzkie życie. Będzie też o uwalnianiu czegoś w sobie dzięki koniom i głębokiej relacji z końmi, a także zmianach, które zapoczątkowujemy, gdy dajemy wolność innym. [26:30]
- Klaus Ferdinand Hempfling często mówi, że konia często można zestawić z życiem. Nasze podejście do konia może reprezentować nasze podejście do życia (i do siebie). [30:18]
- O konfrontacji ze sferą “nie wiem” i zaskakujących lekcjach od koni. Pierwsza historia z Szumem.[31:56]
- Dlaczego Kraina Wolnych Koni nie jest krainą mlekiem i miodem płynącą. O trudniejszych momentach zmierzania się ze śmiercią koni. Wstrząsające doświadczenia, które są częścią procesu życia. [38:35]
- O życiowej mądrości. I o tym, jak Kraina Wolnych Koni wpływa na ludzi, którzy ją odwiedzają. Zmierzanie się z wolnością koni. Momenty, które są osobistymi przeżyciami pomiędzy człowiekiem, a koniem. [50:15]
- Wolność jest procesem, który wymaga wielu wyrzeczeń. Z jednej strony wolność daje otwartą furtkę do tajemnicy niewiadomego, jednak jest to trochę rezygnacja z poczucia bezpieczeństwa. Wolność nie jest wolnością od rzeczywistości, której konsekwencje mnie dotykają. W rzeczywistości wolność jest świadomością wyboru, że gdy coś mi się wydarza, mogę zdecydować jak zareaguję. [59:10]
Podcast trwa ponad godzinę. W rozmowę trzeba się wsłuchać, więc wybierz na to spokojny moment:) Po wysłuchaniu podcastu, zapraszam także do przeczytania rozmowy z Bereniką spisanej kilka lat temu (poniżej).
Stronę Krainy Wolnych Koni na facebooku znajdziesz tutaj.
Jeśli ten podcast miał dla Ciebie znaczenie i zainspirował Cię, możesz dzielić się nim dalej. Udostępnij tę stronę na FB i Instagramie lub prześlij w prywatnej wiadomości.
Mamy dla Ciebie dodatek do podcastu. Rozmowa Agaty Wiatrowskiej z Bereniką Bratny spisana kilka lat temu, będąca świetnym uzupełnieniem wywiadu.
O relacji ze stadem koni, o delfinariach, orkach, owocujących po latach śliwach, oksytocynie, Simonie Kossak…
Rozmowa Agaty Wiatrowskiej z Bereniką Bratny
Berenika Bratny jest właścicielką stada Wolnych Koni, a Agata Wiatrowska prowadzi programy rozwojowe z końmi HorseSense. Wspólne rozmowy są nieodłączną częścią ich drogi i towarzyszenia ludziom w rozwoju.
Zdjęcia: Berenika Bratny, Kraina Wolnych Koni
B.B:
Myślenie o stadzie zaczęło się u mnie wtedy, kiedy moja relacja z pojedynczymi końmi rozwinęła się w relację ze stadem jako całością. Początkowo, kiedy myślałam o relacjach z końmi, wyobrażałam sobie relację tylko z pojedynczym koniem. Ta wstępna faza była związana z jeździectwem. Była naturalna ze względu na to, że kiedy uprawiamy jeździectwo, jeździmy na jednym koniu i rozwijamy tę relację właśnie z nim. Kiedy zmieniamy wierzchowca – automatycznie przechodzimy do nowej relacji z nowym koniem. Pamiętam pierwszy raz kiedy spojrzałam, a właściwie doznałam, stada jako całości.
Poszłam na łąkę do moich koni, było ich wtedy siedem. Po jakimś czasie, kiedy zaczęłam wracać do domu, one ruszyły za mną. Na początku myślałam, że jestem jakimś “zaklinaczem koni”, który zahipnotyzował stado. Potem zobaczyłam, że one mnie minęły. Po chwili jednak zaczekały na mnie. I tak sobie wędrowaliśmy, właściwie nie wiadomo było kto prowadził kogo, czy ja prowadziłam konie, czy też może one mnie.
I wtedy zauważyłam że można mieć bardzo głęboką relację z całym stadem, że stado to taki jeden organizm, taka ławica.
Obcowanie ze stadem może dać nam niezwykłe doznania, szczególnie kiedy idziemy razem i konie wmieszają się w stado ludzi. Doświadczyłam tego nie tylko ja, ale też niektórzy ludzie, którzy do wolnych koni przyjeżdżają. Podobne historie słyszałam od ludzi, którzy mieli szczęście spotkać na morzu delfiny.
Linda Kohanov w jednej ze swoich książek przytacza badania naukowe robione w latach siedemdziesiątych wśród plemienia Fulani w Afryce. Jest to plemię koczownicze, wędrujące ze stadami krów. Naukowcy wykryli, że na skutek obcowania z tymi stadami, podróżowania z nimi i życia w ich rytmie, pasterze ci doznają zwiększonej produkcji oksytocyny – hormonu, który ma między innymi działanie antystresowe.
A.W.:
To jest pewien rodzaj doświadczenia wynikającego ze współistnienia ze zwierzętami i otwarcia się na ich perspektywę. Nie jest czymś, co może się pojawić na zawołanie, tu wymagana jest pokora. Spotykam się często z tęsknotą za takim doświadczeniem, która jest pierwotna bo nasze geny to pamiętają. Pierwszym odruchem może być jednak chęć sięgnięcia po to, jak po produkt. Podobnie jak to się dzieje w przypadku delfinariów – to, co obserwuje się w dzikiej naturze jest przenoszone do małych basenów z kilkoma delfinami. W oferowaniu ludziom spotkań z wolnymi końmi szukamy równowagi pomiędzy ich przestrzenią i ich tajemnicą, a przestrzenią, w której ludzie doświadczają łączności z końmi i magią tego stada. Doświadczenie jest zależne od postawy wewnętrznej: pokory, osadzenia w sobie (swoim świecie wewnętrznym), nieoczekiwania i brania tego, co konie dają akurat w tym momencie.
B.B:
Dla mnie to, co jest zwykłe jest właściwie niezwykłe. Czy czyszczę kopyta, czy zbieram obornik to czuję, że w tym jestem razem ze stadem. I to się tworzy w ramach codziennego życia. Natomiast to, czy się ta magia wytworzy przy grupie ludzi i co ważniejsze – czy zostanie przez ludzi zauważona i odebrana to zależy od wielu czynników, między innymi od pogody, pory dnia ale i od nastawienia poszczególnych osób. No i koni. To się nie zdarza na zawołanie.
A.W.:
Rozumiem to tak, że to co się dzieje, dzieje się w dialogu między zwierzętami a człowiekiem. I to jest esencją – wyzwaniem w prowadzeniu warsztatów. Zapraszamy ludzi do świata koni, żeby poczuli to doświadczenie, ale z drugiej strony nie wiemy co się wydarzy. Nie wiemy z jakim nastawieniem przyjadą ludzie i jakie będą mieli oczekiwanie. Z drugiej strony są konie i ich samopoczucie danego dnia wynikające z np. pogody. W dialogu tych dwóch światów powstają przeróżne doświadczenia mniej i bardziej intensywne.
BB. :
Ja mam takie poczucie, że wszystko, co się wydarza wokół tych koni jest ok. Czyli że niezależnie od tego, co się dzieje, jest ciekawie. Były u mnie kiedyś dzieci, które przyjechały akurat kiedy konie spały. Myślałam, że to będzie dla nich bardzo nudne – a one były zachwycone, że mogą patrzeć na śpiące konie z bliska. Chodziły między śpiącymi końmi i były zdumione, że konie nie leżą, że tak dziwnie głęboko oddychają, że mają otwarte oczy. To wszystko okazało się dla dzieci fascynujące.
Raz sama miałam takie doświadczenie z cudzymi końmi, w Biebrzańskim Parku Narodowym. Obserwowałam Anię, która się opiekowała tamtejszymi konikami polskimi. Codziennie obchodziła teren, żeby znaleźć stado i sprawdzić czy wszystko jest w porządku. Kiedyś razem ze znajomym doktorem weterynarii poszliśmy razem z nią. Długo nie mogliśmy znaleźć koników, w pewnym momencie wytropiliśmy je na dużej łące pod lasem. Patrzę, a ta dziewczyna zdejmuje buty – bolały ją stopy po tak długim spacerze w kaloszach – i wchodzi w środek tego stada koni. Ja nawet nie chciałam obcować z tymi konikami blisko, bo się trochę bałam. A ona była w środku stada, otoczona końmi, witała się z nowym źrebakiem, a inne konie podchodziły do niej i wchodziły w interakcję. Obserwując to z boku czułam, że się coś dzieje niesamowitego. I to była właśnie relacja ze stadem koni – jej relacja – bardzo bliska i czuła, i moja jako obserwatora tego misterium.
A.W.:
Od wielu lat inspiruję się postacią Simony Kossak nota bene z rodu Kossaków – słynnych malarzy koni. Zamieszkała w środku Puszczy Białowieskiej i poświęciła swoje życie na pokazanie ludziom innej strony zwierząt. To, co my tu mówimy o koniach ona opisuje w związku z rysiem, lisami, krukami, sarnami i innymi zwierzętami, z którymi obcowała. Sama o sobie mówiła, że przekroczyła kordon – zwierzęta traktowały ją jak swoją. Sarny potrafiły ostrzegać ją przed poruszającym się po okolicy rysiem. Jednak jej codzienne życie pełne było frustracji wynikającej z niemocy przekazania tego doświadczenia innym ludziom. Czy raczej brak podobnego doświadczenia u innych osób powodował, że nie była rozumiana i z takim trudem przychodziły działania mające na celu ochronę Puszczy.
Pokazuje to jak bardzo potrzebujemy mostów – rodzajów doświadczeń, które przybliżą do świata zwierząt, zwłaszcza osoby które nie istnieją z nimi na co dzień lub których współistnienie ze zwierzętami zostało za bardzo ustrukturyzowane.
Bardzo bym chciała, żeby dla osób, które nie chcą w ten sposób żyć, które są z dala od zwierząt, żeby tworzyć dla nich pewnego rodzaju doświadczania, które nie zamienią się w produkt typu delfinarium, ale będą pozwalały otwierać się na tego typu doznania. Zmniejszy to rozłam między osobami, które żyją wśród zwierząt, a osobami, którym te doświadczenia są obce. Ci pierwsi doświadczają pewnego rodzaju bólu – dlaczego inni tego nie widzą/nie rozumieją. Ci drudzy działają w oparciu o swoje doświadczenia i nie rozumieją takiego oddania i tego, za co są atakowani, jeśli pojawia się różnica poglądów. Np. głównym doświadczeniem wiedzy ogólnej o dziku jest słynna przyśpiewka “dzik jest dziki dzik jest zły”, a np. Simona spała z lochą Żabką w łóżku.
Potrzebny jest dialog między tymi światami. Zwłaszcza w miejscach gdzie podejmowane są decyzje. Ostatnio głośno jest o sprawie delfinarium. Słuchając dyskusji w tym obszarze mam wrażenie że zapomina się, że różne doświadczenia prowadzą do różnych decyzji. Nie uznanie tego prowadzi do dystansu i mniejszego wpływu na siebie, jak nie w tej, to w innej sprawie. A my potrzebujemy tego wpływu! Atakowany wójt gminy, w której ma powstać delfinarium na hasło “obrońcy zwierząt” następnym razem od razu ucieknie. Wątpię, żeby to był dobry efekt dla zwierząt.
B.B:
O tym otwieraniu się na świat dzikich zwierząt pisał bardzo ciekawie Jim Nollman. Zasłynął z tego, że muzykował dla orek i delfinów – wypływał w morze i grał na gitarze (wyposażonej w specjalistyczny sprzęt do nagłaśniania pod wodą) . Zwierzęta bardzo często przypływały do niego i … odpowiadały mu. Potem Nollman brał udział w akcjach mających na celu ratowanie delfinów na wyspie Iki w Japonii. Jeździł do rybaków, pływał z nimi i starał się im opowiadać. Nie uzyskał zmiany prawa, ale dzięki niemu niektórzy rybacy zrozumieli, że protestujący nie atakują Japonii jako takiej tylko, że kochają delfiny. “To wy traktujecie te zwierzęta jako święte, teraz rozumiem” – powiedział mu jeden rybak.
Nollman bardzo ciekawie opisuje też swoje doznania, jakie miał podczas interakcji z orkami. Kiedy tak czekał na nie w swojej łódce grając na gitarze, a one podpływały do niego, miał wrażenie, że “orki zdejmują swój kostium orki” i pokazują mu swoją esencję. I że on, jako człowiek, również może zdjąć swój kostium człowieka i spotkać się z nimi na tym nowym, niezwykłym poziomie, w tym poczuciu jedności wszystkich bytów.
A.W. :
Wspólnota świata roślin i świata ludzi. To mi przypomina historię mamy mojej przyjaciółki. Miała 4 śliwy, które rosły przed domem. Kilkanaście lat nie owocowały. Któregoś roku zdenerwowała się i powiedziała do nich tak: “Nie żartuję, jak nie zaczniecie owocować to Was zetnę!”. Następnego roku dały owoce.
B.B:
Przypominam sobie, jak opowiadałaś mi o doświadczeniach Artura Milickiego, który mówił o tym, że rośliny czasami dopasowują się do mieszkańców danego terytorium i rosną te, które sprzyjają ich zdrowiu.
Ja mam wrażenie, że dopiero teraz poznaję tę ziemię, na której mieszkamy z końmi. Mam swoje miejsca, które znam i do których chodzę. Do tego trzeba czasu. Dopiero rok temu zaczęły się tu schodzić dzikie zwierzęta. I właściwie nas wyganiają. Pewien kozioł zawsze na nasz widok “szczeka”, gdy pojawiamy się na jego ulubionej łące.
Z obserwacji wielu osób wynika też, że koń potrzebuje około roku żeby poczuć się u siebie.
Rozmowa ta mogłaby płynąć dalej poprzez kolejne aspekty wolności i życia blisko natury. Dziękujemy za wysłuchanie. Jeśli czujesz niedosyt, zapraszam do wysłuchania mojej rozmowy z Ewą Murach z siedliska Niebieski Szczur i do spojrzenia na swoją rzeczywistość w inny sposób.
Warto pozostawić tutaj jakiś ślad wysłuchania rozmowy, w postaci komentarza.
Gdy wiemy, że ktoś jest tam, po drugiej stronie, to nas bardzo motywuje, aby dalej nagrywać dla Was inspirujące podcasty:) Dziękujemy.
Podcastowa kraina rozwoju:
[blocksy_posts limit=”3″ has_pagination=”no” orderby=”rand”]
Wspaniałe doświadczenia i bardzo ciekawa rozmowa. Ostatni raz miałam taką przyjemność słuchając właśnie Simony Kossak w radiu Białystok.
Gawędy Simony “Co w trawie piszczy” to raj dla ucha i duszy:) też je uwielbiam.
Bardzo inspirujące, dziękuję. Jest apetyt na więcej! Proszę drogą Autorkę o spisanie sagi Wolnych Koni…
Zdecydowanie mogłaby napisać:)
Wspaniała i bardzo bliska jest mi Wasza rozmowa. Dziękuję 🙂
Dziękujemy:) bardzo się cieszę. Mam wrażenie, że wiele wątków naszych rozważań uzyskało w njej swoje “należne” miejsce.
Sluchanie Waszej rozmowy bardzo dobrze zrobiło mojej duszy 😉 miód na serce! Biorę sobie z tego ”nitkę” i zobaczę dokąd poprowadzi. Dziękuję, Ola
Powodzenia z “nitką” i dziękuje za głos i bycie razem w tej drodze.
Dziękuję za tą rozmowę, to niezwykłe i inspirujące świadectwo. Pozdrawiam 😉